Projekty

EMPATYCZNA FOTOGRAFIA
KOBIECY RUCH
Dorota Komasa

Czekałam na to specjalne spotkanie. Wiedziałam, że będą ze mną inne kobiety, większości pewnie nie będę znała. Mam wrażenie, że już nic mnie nie zaskoczy w rozwoju. Wiem z czym pracuję od dłuższego czasu, to chroniczne napięcia w ciele. 

 Łatwo jest zaspokajać potrzeby rozumu. Przeczytałam masę książek i wypróbowałam wiele metod. A od ponad roku mówiło do mnie ciało. Zawsze bolał mnie kręgosłup, ale nauczyłam się z tym żyć. Potem dołączyły kolana i biodra. Jednak ból który przyszedł teraz był stały, mocny, obejmował całą obręcz barkową i ręce. Zaczęło się od nadgarstka lewej ręki. Wytłumaczyłam to sobie w prosty sposób, bo przecież jestem leworęczna i dużo piszę na klawiaturze. Ale kiedy do tego dołączyły przedramiona i ramiona, barki, łopatki, kark to już nie dało się żyć. 

Wiem, że takie bóle traktują o braniu z życia, o kreatywnej pracy i dawaniu siebie światu. Zaczęłam nawet śnić o moim darze, o czymś specjalnym czego mogę używać aby pomóc sobie i innym. Potrafię robić wiele rzeczy, jestem typową ośmiornicą. Czegokolwiek się dotknę zrobię to dobrze. Jednak doskwierał mi brak “czegoś” albo niedoceniony przeze mnie dar.

Dlatego odpowiedziałam na propozycję Doroty aby wziąć udział w kręgu kobiet z sesją fotograficzną. Sama chciałam doświadczyć tego co przeżywają kobiety, które przychodzą do mnie na Mandragorę lub na sesje zdjęciowe.  Poczułam w sobie gotowość zobaczenia siebie po drugiej stronie obiektywu. 

Przygotowania poszły zupełnie łatwo, od razu wiedziałam co ubiorę i w czym czuję się dobrze. Włosy również uczesałam tak jak zawsze. Zrobiłam lekki makijaż i włożyłam delikatna biżuterię. 

Oczekiwałam, że spotkam tam kobiety które również są w drodze rozwoju. Nie zawiodłam się. Zachwyciła mnie każda kobieta którą poznałam. Ale skupiona byłam tym razem na sobie. Dorota wspaniale poprowadziła taniec w kręgu. Dla mnie była to medytacja w ruchu. Poczułam siebie prawdziwą, słuchałam co mówię sama do siebie. Bardzo bałam się oceny, myślałam: czy potrafię się poruszać? czy dobrze wyglądam, czy wszystko dobrze wyjdzie?. Po pewnym czasie wszystkie obawy rozpłynęły się. Było mi tam po prostu dobrze. Ciało łatwo poruszało się po drewnianej podłodze. Czułam że na mikrosekundy łączy się z tym co jest większe ode mnie. Czułam przepływ pomiędzy mną i kobietami w pokoju. Nie skupiałam się na ruchach, pozwoliłam aby ciało samo decydowało.

Dziękowałam sobie za moją otwartość, że przyszłam tam jako kobieta w drodze dojrzałości a nie jako trenerka. Byłam zaskoczona i bardzo wzruszona.

Autorka zdjęcia: Dorota Komasa

 

Zdjęcia które dostałam od Doroty pokazują mój dar. To, jak przyglądam się swoim dłoniom, jakbym nie wierzyła w to co widzę. Cudownie pokazują mnie prawdziwą. Skupioną na swoim sercu, doceniająca moc swoich dłoni, radosną i piękną.

Nie znam siebie takiej. Dziękuję Dorota, że mi to pokazałaś!

Sesja potwierdziła również, że jestem na dobrej drodze. I że to co intuicyjnie wyczuwałam jest dobrym, dalszym kierunkiem rozwoju.  

Miesiąc później potwierdziły się moje przypuszczenia, że coś jest na rzeczy 🙂 Wzięłam udział w kursie I stopnia Reiki, Systemu Usui Shiki Ryoho. 

Dorota Maria Komasa - Trenerka Holistycznego Rozwoju Osobistego, Terapeutka Czułym Uważnym Dotykiem, Trenerka Świadomej Pracy z Ciałem i Improwizacji Tańca, Empatyczna Fotografka, Kobieta Czująca.

WSPANIAŁE 5 URODZINY LATAJĄCYCH KRĘGÓW

Podsumowując swoją 5 letnią działalność w Latających Kręgach na Śląsku postanowiłam zorganizować wyjazd integrujący środowiska kobiece. Wymyśliłam i w pełni samodzielnie zorganizowałam wSPAniałe 5 urodziny Latających Kręgów. W całości komunikacją wydarzenia zajęła się Magda Gębala. To było ogromne wyzwanie logistyczne!

Zaprosiłam do współpracy prawniczkę, specjalistkę od komunikacji, informatyczkę które nieodpłatnie wspomagały mnie w działaniach. Namówiłam 21 kobiet Dobrodziejek, które przyjechały i bezpłatnie poprowadziły swój flagowy warsztat dla uczestniczek lub pracowały w sesjach indywidualnych.
Gościem specjalnym wydarzenia była Ewa Kassala, która wystąpiła ze swoim Power Show!
Urodzinowy wSPAniały weekend spędziłyśmy w czarownym miejscu przepełnionym tajemniczą wschodnią egzotyką. Sławiłyśmy piękno i potęgę kobiet, bo to dzięki nim Latające Kręgi na Śląsku stały się rzeczywistością i wpisały w kalendarz wydarzeń w naszym regionie.
Hasła przewodnie urodzin Relaks – Integracja – Rozwój zaspokoiły potrzeby odpoczynku, zapoznania i nauki czegoś nowego.

KALENDARZ 12 WSPANIAŁYCH OJCÓW – WRAŻLIWSI NIŻ WAM SIĘ WYDAJE

Kalendarz 12 Wspaniałych Ojców – Wrażliwsi niż Wam się wydaje to projekt, który zrealizowałam we współpracy z Olgą Kostrzewską-Cichoń właścicielką agencji Open Mind oraz fotografką Magdą Gębalą. Celem projektu było stworzenie kalendarza charytatywnego przedstawiającego portrety mężczyzn, ojców niepełnosprawnych dzieci – podopiecznych Fundacji Pomocy Niewidomym z Chorzowa.

Kiedy latem 2015 roku Olga zaprosiła mnie do współpracy, wiedziałam, że to będzie wyjątkowy projekt łączący obraz, słowo i emocje, czyli to, w czym się w tej chwili specjalizuję.

Autorka zdjęcia: Magdalena Gębala

Tłem portretów były ważne dla rodziny miejsca w województwie śląskim. Patronat nad projektem objął Wojewoda Śląski, a kalendarz doceniono i zauważono na prestiżowym Międzynarodowym Festiwalu i Konkursie Kalendarzy Zoom Art, gdzie otrzymał III nagrodę w kategorii kalendarz charytatywny.

Przebieg prac nad projektem był na bieżąco relacjonowany w mediach społecznościowych na specjalnie założonym fanpage’u.

 

Każda karta kalendarza była zdjęciem formatu A3 ukazującym emocje ojca oraz opatrzona historią niepełnosprawnego dziecka. Impulsem do pracy nad projektem była chęć ukazania wrażliwości i emocji ojców dzieci niepełnosprawnych. Dlaczego ojców? Projekt z ojcami był odpowiedzią na sukces poprzedniego kalendarza, którego bohaterkami były matki niepełnosprawnych dzieci.

Aby wzmocnić przekaz przez cały 2016 rok, wraz z początkiem każdego miesiąca Magda Gębala publikowała na swoim blogu dodatkowe fotografie z sesji zdjęciowych wraz z opisem tego, co nas na sesjach spotykało.

LATAJĄCE KRĘGI
NA ŚLĄSKU

Gabriela Luboń - LATAJĄCE KRĘGI NA ŚLĄSKU

Autorka zdjęcia: Dorota Rudzka – Chybanapewno

W 2013 roku zgłosiłam się do Agaty Dutkowskiej z Latającej Szkoły, że chcę poprowadzić spotkania Latających Kręgów na Śląsku. Zgłosiła się też Kasia Kruszenko z Dizajneko. I tak przez 5 lat prowadziłam comiesięczne bezpłatne spotkania networkingowe dla przedsiębiorczych kobiet na Śląsku. Za każdym razem zapraszana była Bohaterka – Kobieta, która realizuje w swojej pracy swoje pasje, która osiągnęła sukces w biznesie, która stworzyła coś ciekawego i chciała opowiedzieć o tym innym kobietom, stając się dla nich inspiracją.

Spotkania pokazywały w jakiej kondycji były małe, maleńkie, średnie i duże firmy w naszym regionie prowadzone przez kobiety. Poznawałam kobiety i ich potrzeby jednocześnie ucząc się „od podszewki” jak to jest prowadzić swój biznes z wszystkimi wzlotami i upadkami w polskich realiach.

Najlepiej opisała to Anna Czupryniak-Fabiniak w artykulu na inokatowice:

OPEN BOOK

W 2015 roku wzięłam udział w nietypowym projekcie Open Book Zobacz i Przeczytaj autorstwa Ewy Waszut i Miroslawa Miranowicza. To książka w formie wystawy, na którą składa się 12 wywiadów z katowiczankami i 12 niezwykłych fotografii wykonanych w technice mokrego kolodionu.

Otwartej Książki nie znajdziesz w Internecie! Celem było spotkanie, poznanie i porozmawianie z bohaterkami mieszkankami Katowic. W wywiadzie zadano mi tylko 3 pytania kim jestem, o Katowicach i o Śląsku. Później okazało się, że miałam chyba najwięcej do powiedzenia bo zajęłam całą stronę! Sama sesja zdjęciowa wzbudziła we mnie zachwyt bo nie miała nic wspólnego ze współczesnym wykonywaniem zdjęć. Namiot w którym znajdowało się małe laboratorium odkrył przede mną szlachetną technikę mokrego kolodionu. Największe wyzwanie to utrzymanie precyzji, zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Chemia musi działać przez ściśle określony czas, inaczej wszystkie starania idą na marne. Liczy się także precyzja rozprowadzenia kolodionu po płycie. Aparat przeniósł mnie 150 lat wstecz. Łapanie dobrego światła i brak możliwości powtórki to ogromne wyzwanie. Ale udało się. Było buch i dymek oraz wyliczany czas w którym musiałam siedzieć nieruchomo. Samo zdjęcie w odcieniach szarości wyglądało jakby klisza wyciągnęła moją duszę na wierzch. Jest magiczne i trójwymiarowe. Wszystko działo się na moich oczach! Słowo matryca nabrało dla mnie nowego znaczenia.