Dostałam list!
A właściwie relację Ani, która była z nami 3 dni na pustyni, jesienią 2021 roku:
“Warsztat Mandragora Nomada to była daleka podróż, a żadna z uczestniczek nie miała pojęcia jak będzie kręta, nieprzewidywalna. Każda z nas skrupulatnie spakowała bagaż, jedna zabrała tylko mały plecak, a inna całą walizkę. Ja zabrałam ze sobą bardzo dużo, nowe i stare rzeczy, szczególnie te, które zalegały głęboko w szafie. Po dotarciu na miejsce okazało się, że większość uczestniczek nie przeczytała planu podróży przygotowanego przez przewodniczki, ale to chyba dobrze, bo żadna z nas nie zdawała sobie sprawy jak mocno będzie wiało na pustyni.
Przewodniczki okazały się być zupełnie różne, jedna ekspresyjna z głowa pełną pomysłów, druga oaza spokoju i delikatności. Ta ich różnorodność fantastycznie się uzupełniała i dzięki temu podróż była ciekawsza. Każda z nich prowadziła nas według innej mapy, ale cel podróży był spójny. Na miejscu była jeszcze jedna przewodniczka, która tworzyła ciekawą energię i dbała o nas wyjątkowo dobrze. Parzyła nam cudowne ziołowe napary, karmiła pysznym jedzeniem, szukała zbłąkanej duszy w lesie, a nawet potrafiła wskrzesić zmarłego pingwina.
Na moment pojawiła się jeszcze jedna przewodniczka, ciekawa, seksowna kobieta z dużą ilością gadżetów i lubrykantów. Zabrała nas w ekscytującą podróż, do świata rozkoszy i uniesień, którą możemy kontynuować solo lub z partnerem. Podczas tej podróży znalazłyśmy źródełko z bąbelkami i miechunką co rozluźniło uczestniczki podróży.
Nazajutrz rano jedne wstały z bólem głowy, inne wyspane, przywitało nas pyszne śniadanie, a po nim kolejna część podróży. Okadzone w skupieniu szałwią przez przewodniczkę Gabę powędrowałyśmy na górę, gdzie czekała Marta- przewodniczka duszy i dopiero wtedy rozpoczęła się właściwa podróż. Każda z nas miała możliwość wypakować bagaż, ale nie każda była gotowa. W jednych walizkach było pełno lęku, w innych strach, złość, a jeszcze inne skrywały sekrety przeszłości. Ja trochę nie wierzyłam, że dotrzemy do celu i że ta podróż ma głębszy sens. Dzięki Marty delikatności, wyciąganie kolejnych rzeczy było łatwiejsze, a osiągnięcie szczytu prostsze. Ja- wysoko wrażliwa istota, zalana łzami wypakowałam wszystko, łącznie z najbardziej osobistymi rzeczami. Nie było to proste, ale czuwała Marta, a ja czułam, że jest mi to bardzo potrzebne. Nie zdawałam sobie sprawy, że wypakowywanie walizki przez inne podróżniczki, też może być wyjątkowym przeżyciem i że każda z nas może zabrać coś z tego bagażu dla siebie.
Wieczorem, wykończone podróżą, trochę jeszcze niewierzące w to co się wydarzyło, siadłyśmy przy ognisku.
Drugi dzień podróży też nie był prosty, rozpakowałyśmy jeszcze dwa bagaże, pełne tajemnic, sekretów i trudnych doświadczeń. Dla mnie to był najtrudniejszy moment podróży, nie spodziewałam się takich emocji, ale było warto bo zostawiłam coś dla siebie.
Na zakończenie robiłyśmy kolarze duszy, spontanicznie wyrwane z kontekstu hasła, obrazy przyklejałyśmy na dużą kartkę. To szukanie w stercie papieru oderwało nas od kłębiących się myśli, a efekt końcowy będzie piękną pamiątką wspólnej drogi.
Po powrocie do domu czuję ulgę i czuję, że to był odpowiedni czas aby wypakować bagaż. Długo nie zapomnę tej podróży, a najciekawsze w niej to, że choć się już skończyła to tak naprawdę dopiero się zaczyna…..”
REKOMENDACJA
Moją rekomendacją jest wielka wdzięczność za ten wspólny, wyjątkowy czas. Fantastycznie razem się uzupełniacie i myślę, że stworzenie wspólnego dzieła będzie dobrym pomysłem. Gaba, podziwiam Cię, za głowę pełną pomysłów i za Twoją szczerość. Myślę, że jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak wiele robisz dla kobiet i jaką dajesz im siłę. Marta, dziękuje za Twoją delikatność, wrażliwość i zaangażowanie. Widać, że ustawienia to Twoja wielka pasja, myślę, że jest to właściwa droga. Dziękuję Wam bardzo.
Ściskam :*
Ania Wrzeszcz